Zanim zapłoną nasze biblioteki
Wróciwszy do domu zaczęłam przetrząsać prasę internetową oraz portale informacyjne – nic, zupełna cisza. Nie wchodziłam na fejsbuk, bo zwyczajowo omijam to nieprzyjemne miejsce z daleka. Dopiero następnego dnia, we środę, tj.12 grudnia, krakowski Dziennik Polski–po upływie 5 dni!– zapewne zmobilizowany przez nawałę domysłów, które ponoć przetaczały się przez fejsbuk i jemu podobne media, zechciał napisać parę zdań, z których dowiedziałam się, co mieszkańcy północnej części miasta obserwowali w piątek i poniedziałek.
Wojsko odcięło się od tych wydarzeń, zakłady hutnicze w Nowej Hucie także zdementowały pogłoski, że być może u nich miała miejsce awaria i nastąpiły wybuchy. Instytut Meteorologii natomiast stwierdził, że nie było w tym czasie burzy, więc grzmoty i błyskawice odpadają jako ewentualne wyjaśnienie. Ale znalazł się miłośnik i obserwator burz, który wyjaśnił, że były to zapewne wyładowania nie docierające do ziemi, nie „doziemne”, ale rozładowujące się między chmurami.
Dopiero w 2011 roku wyciekło do opinii publicznej memorandum agenta FBI Guya Hottela, skierowane do dyrektora FBI J. Edgara Hoovera, z 22 marca 1950 a dotyczące „Strefy Zero” (okolice Roswell), gdzie trzy lata wcześniej miało się rozbić bądź wylądować UFO. Hottel pisze: „Prowadzący dochodzenie ze strony Sił Powietrznych stwierdził, że w Nowym Meksyku odkryto trzy tak zwane latające spodki. Zostały opisane jako okrągłe w kształcie z podniesiona częścią środkową, mające około 50 stóp średnicy (ok. 15 metrów). W każdym z nich znajdowały się trzy ciała ludzkiego kształtu, ale o wysokości tylko 3 stóp (niecały metr), ubrane w metaliczne ubrania z bardzo cienkiej tkaniny. Każde z ciał było owinięte w sposób, który przypominał kombinezony pilotów testowych”.
I jeszcze prawdziwa bomba informacyjna! Paru naszych nieustraszonych lekarzy (dr dr Hubert Czerniak, Jerzy Jaśkowski, Dorota Sienkiewicz) oraz znany wszystkim dr inż Jerzy Zięba dostali właśnie wielkie merytoryczne wsparcie w postaci wiadomości wydrukowanych ostatnio w brytyjskim dzienniku „The Telegraph”. Otóż wyszło na jaw, że Public Health England (PHE), czyli główna agencja United Kingdom Department of Health and Social Care (odpowiednik naszego Min. Zdrowia i Opieki Społecznej), ukryła wyniki 3 dużych badań klinicznych oceniających bezpieczeństwo i skuteczność dziecięcych szczepionek (w tym badanie na 640 dzieciach, przeprowadzone w 2016 r., a dotyczące szczepionki przeciwko kokluszowi i meningokokom). Pytanie: dlaczego? jest tutaj pytaniem retorycznym.
W roku 2011 Europejska Agencja Leków w UE czyli EMA powołała do życia tzw. Rejestr Prób Klinicznych (Clinical Trials Register) w UE, czyli EUCTR, którego zadaniem miało być informowanie opinii publicznej i lekarzy o wynikach badań. W związku z tym, że tylko połowa wszystkich europejskich grup badawczych przeprowadzających próby kliniczne poinformowała o rezultatach swoich badań oraz na skutek zatajenia wyników 3 dużych badań, Wielka Brytania stanęła na wysokości zadania i ichniejsza PHE została oskarżona o naruszenie prawa. A jednak.
Więcej szczegółów TUTAJ.