Profesor Roman Antoszewski

Zanim zapłoną nasze biblioteki

 

Z kwiatów przysłanych mi przez prof. Romana Antoszewskiego

Z Profesorem przyjaźniłam się „sieciowo”. Około 10 lat temu, kiedy Internet w końcu dotarł na peryferie Krakowa i otworzył mi „okno na świat”, odkryłam w sieci niebywałą stronę autorską.
Prowadzona z pietyzmem, dbałością o estetykę i nade wszystko z wielką znajomością rzeczy – strona traktowała o botanice i biologii w szczególności, a w ogólności o nauce, o ciekawostkach i dziwach świata przyrody, podanych w sposób przystępny i pełen humoru. Autor strony, prof. Roman Antoszewski, nasz znakomity botanik, żyjący od stanu wojennego na emigracji, przeplatał wiadomości naukowe, o tzw. „dziwach i dziwadłach” natury, artykułami poświęconym ojczyźnie i temu, co się w niej działo. Był autorem m.in. „ Do Rodaków pytania i pretensje”, w których od wielu lat wskazywał zaniedbania i błędy naszej władzy i naszych obywateli, tj. wskazywał sprawy do poprawy, aby Polska mogła jako państwo „stanąć na nogi”. Był to głos nie do przecenienia, bo w Polsce z opozycją, niezbędną do dobrego funkcjonowania państwa, jest krucho; z opozycją, czyli partią (ugrupowaniem) patriotów, którzy dla dobra ojczyzny i obywateli zgłaszają dostrzeżone niedomogi i błędy władzy oraz próbują poruszyć senny i przez lata manipulowany naród, chcąc nauczyć go obywatelskości. Bo gnuśność i egotyzm, co tu kryć–dużej części obywateli jest u nas powszedni, a przysłowiowe już grillowanie, ciepła woda w kranie, święty spokój i raz w roku wyjazd na „Kanary” jest, jak często zauważam, jedynym marzeniem wielu. W związku z tym głęboka troska Profesora o autentyczne wybicie się Polski na niezależność nie zawsze była dobrze rozumiana — ludzi o ciasnych horyzontach, z klapkami na oczach, nie trzeba szukać ze świecą– sami się odezwą.

W zbiorze talentów bogatej natury Profesora znalazł się również talent pisarski. Jest Roman Antoszewski autorem „Dziwów i dziwadeł”, paru innych książek przyrodniczych jak np. „Zbiór wiadomości niezwykłych, szokujących, mądrych, choć nie zawsze”, także tomu z ciekawostkami historycznymi oraz jednej powieści pt. Kariera na trzy karpie morskie. Wspominałam już o niej tutaj .
Był Profesor naturą bujną, niezmiernie żywotną, otwartą na świat i ludzi, o nieco rubasznym, dużym poczuciu humoru (również wobec siebie samego). Mam wrażenie, że o zawarciu przez Profesora z kimś bliższej znajomości decydował test na to, czy ten ktoś potrafi zażartować również z samego siebie, no i oczywiście czy dobro Polski leży mu na sercu.

Znając tę bujność, zmysłowość i przy pewnym zamknięciu w sobie jednak radość życia, nawet na myśl mi nie przyszło, że ktoś taki może ot tak, po prostu umrzeć. Kiedy Profesor zawiesił uzupełnianie swojej witryny o nowe wpisy, zapytałam Go zdziwiona co się stało. Czy może ma już dość „rzucania grochem o ścianę” w sprawach dotyczących naszej ospałości w prostowania polskich dróg? Odpowiedział mi, że jest już trochę zmęczony prowadzeniem strony, ale w to miejsce zajął się pracą przy tworzeniu polskiej fundacji kulturalnej w Nowej Zelandii, nie mówiąc już o tym, że właśnie na świat przyszła Jego wnuczka, której chce poświęcić więcej czasu.
Na początku grudniu otrzymałam od Profesora przesyłkę z kwiatami Nowej Zelandii – Profesor znał moją poezję i miłość do przyrody (w tym mój nieustający podziw dla cudów natury, m.in. kwiatów). Do przesyłki dołączony
był bilecik z życzeniami świątecznymi i noworocznymi. Mając przed oczyma wyobraźni osobę będącą uosobieniem energii, z duszą kipiącą od bogactw, zdumiałam się widząc drżące pismo RA (O, Wielki RA –- tak tytułowałam listy do Profesora, żartobliwie przyrównując Go do słonecznego boga starożytnego Egiptu). Pomyślałam: Widać Profesor jednak traci siły.
Tymczasem w tym właśnie dniu, 5. grudnia 2017, odbywał się pogrzeb profesora Romana Antoszewskiego. Zmarł niespodziewanie i nagle.
Oby Niebo nie poskąpiło Mu łąk i lasów oraz znakomicie wyposażonego laboratorium.

*

Więcej o Profesorze tutaj.

This entry was posted in notki o literaturze i literatach, Varia and tagged . Bookmark the permalink.

Comments are closed.