Szczyptę soli

Zanim zapłoną nasze biblioteki

(Z serii „Popularyzacja nauki”; poprzedni Starość też radość )

spaghetti, 2009

Polacy cierpią na choroby układu krążenia, które oprócz nowotworów, zwłaszcza nowotworu jelita grubego oraz ostatnio coraz liczniej występujących guzów głowy i szyi (smog?), zbierają swoje obfite żniwo.
Pierwszym czynnikiem ryzyka chorób sercowo- naczyniowych jest nadciśnienie tętnicze i cierpi na nie co piąty Polak. Najczęstszą jego formą jest nadciśnienie tętnicze pierwotne, zwane również samoistnym. Jego przyczyna jak dotąd nie została dokładnie poznana, niemniej wiemy, że występuje ono szczególnie często przy towarzyszącej nadwadze, regularnym spożywaniu alkoholu, nadużywaniu soli kuchennej w codziennej diecie, przyjmowaniu niektórych leków, np. sterydów, oraz że niejednokrotnie dotyka ono wielu członków rodziny, co wskazuje również na jego dziedziczenie. Około 95% osób z podwyższonym ciśnieniem tętniczym cierpi na nadciśnienie pierwotne, pozostałe 5% chorych ma nadciśnienie wtórne, spowodowane chorobą organiczną serca, nerek lub nadnerczy. Choroba nadciśnieniowa trwa, od momentu ujawnienia się, przeważnie do końca życia i tak długo musi być też leczona, gdyż sama z siebie ustępuje niezmiernie rzadko.


Obecnie lekarze dysponują wieloma farmaceutykami, skutecznymi w leczeniu nadciśnienia, ponadto wyraźnie się zmienił stosunek do choroby. W latach 40. i 50. nie dość, że leków tych nie było zbyt wiele, to jeszcze lekarze wyznawali zasadę, najkrócej streszczoną przez Thomasa Lewisa, wybitnego angielskiego kardiologa, w wydanej w 1949 roku jego monografii chorób serca („Diseases of heart”): „Większości pacjentów, u których wykryto nadciśnienie, nie powinno się o tym fakcie informować. Jest to techniczny szczegół, który nie powinien niepokoić”. Obecnie wiemy, że nieleczone nadciśnienie tętnicze może prowadzić do udaru mózgu, zawału serca, niewydolności nerek, zaburzeń krążenia, niewydolności serca. Uszkodzenie narządów występuje tym wcześniej, im wyższe są wartości ciśnienia i im dłużej pozostają wysokie. Statystycznie rzecz ujmując trzydziestopięcioletni mężczyzna może dożyć swojej średniej granicy wieku tj.ok.75 lat, o ile ma ciśnienie tętnicze 120/80, mając natomiast 150/100 nie powinien spodziewać się więcej niż ok. 60 lat życia.
Waga ciała ma tutaj istotne znaczenie i dlatego stale jesteśmy namawiani na trzymanie linii i prawidłowe odżywianie się. Niemniej utrata nadwagi wymaga dużego samozaparcia i czasu, głównie ze względu na zmianę stylu życia i sposobu odżywiania się. Warto zatem dowiedzieć się jak dużą rolę odgrywa -wydaje się w praktyce łatwiejsze- ograniczenie spożywania soli kuchennej w regulacji ciśnienia tętniczego.
W procesie utrzymywania prawidłowego ciśnienia krwi w organizmie kluczową rolę odgrywają nerki. Regulują one stężenie jonów sodowych we krwi, które to stężenie z kolei wpływa na objętość i ciśnienie krwi. Zbyt duża ilość spożywanej soli powoduje wzrost ciśnienia.
Z opracowania specjalistów zajmujących się nadciśnieniem tętniczym dowiadujemy się, że Polacy zjadają przeciętnie od 8 do 15g soli dziennie, podczas gdy organizmowi w zupełności do życia wystarcza 1g. Nasze dzienne zapotrzebowanie na sól kuchenną zwiększa się do 4-5g w niektórych chorobach, podczas wytężonej pracy fizycznej oraz w dużym upale, kiedy się obficie pocimy usuwając tym sposobem z organizmu m.in. duże ilości soli.
Dla profilaktyki oraz w celu obniżenia już istniejącego nadciśnienia tętniczego, powinniśmy ograniczyć spożycie soli kuchennej do maksimum 5g dziennie. Pełnego efektu tego zabiegu należy oczekiwać dopiero po kilkunastu tygodniach- ciśnienie może ulec zmniejszeniu o około 10 mm Hg. Ponadto, gdy ograniczymy spożycie soli, leki przeciwnadciśnieniowe działają często o wiele skuteczniej, co z kolei prowadzi do zmniejszenia ilości leków potrzebnych do unormowania ciśnienia.
Na opakowaniach produktów spożywczych rzadko podawana jest zawartość soli (NaCl), a jeżeli już- to najczęściej tylko zawartość sodu (Na). Z przeliczeń chemicznych wynika, że jedna łyżeczka soli kuchennej (5g) zawiera 2 g sodu.
Zatem, jeżeli chcemy zadbać o swoje ciśnienie nie powinniśmy zjadać więcej niż 2g sodu dziennie. Tabele zawartości soli lub sodu w produktach żywnościowych są dostępne w księgarniach.
A jakie są prognozy związane z badaniami nad nadciśnieniem? „Można oczekiwać, że intensywnie prowadzone prace nad poznaniem biologii ściany naczyniowej staną się jednym z ważniejszych kierunków badań nad nadciśnieniem”- przewiduje profesor Włodzimierz Januszewicz, założyciel i wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego. W sukurs pacjentowi przyjdą również coraz to liczniejsze i lepsze środki farmaceutyczne oraz kiedyś, w przyszłości, terapia genowa. A na razie oprócz diety beztłuszczowej i bezsolnej warto wspomnieć o jeszcze jednym znakomitym remedium na schorzenia układu krążenia i mięśnia sercowego.
Otóż amerykańscy epidemiolodzy zwrócili swego czasu uwagę na fenomen miasteczka Roseto w Pensylwanii. (Przypadek opisywany przez prasę medyczną, m.in. przez prof. kardiologii Leszka Ceremużyńskiego, b. redaktora naczelnego „Kardiologii Polskiej”). Chociaż w sąsiadujących miastach i osiedlach panowała wręcz epidemia chorób serca, w Roseto wskaźnik zachorowań był bardzo niski. Po bliższym przyjrzeniu się miasteczku i jego mieszkańcom okazało się, że wyjaśnienie zagadki tkwi…w nazwie miasta! Otóż Roseto, jak sama nazwa wskazuje było miasteczkiem włoskich emigrantów, prawie w całości przez nich zamieszkanym, przybyłych do Ameryki z południa Włoch. XIX wieczni emigranci przenieśli do Nowego Świata i –zachowali– swoją tradycyjną obyczajowość. Roseto było więc miejscowością, w której, w przeciwieństwie do „wyżej cywilizowanego społeczeństwa”, panowała –sprzyjająca sercu i układowi krążenia– spokojna, nieco senna atmosfera, pełna życzliwości i przyjaźni. Nikt się tutaj zbytnio nie spieszył, wszyscy mieszkańcy się znali, w razie potrzeby jedni drugim nieśli pomoc, w rodzinach zaś panował ład, szanowano starszych, a poczucie wstydu stało na straży etycznego postępowania.
W tym miejscu trudno oprzeć się wrażeniu, że w dzisiejszych czasach, pełnych
przemocy a w najlepszym razie obojętności przejście na dożywotnią niskokaloryczną, warzywno-owocową, bezsolną dietę stało się, mimo wszystko, łatwiejsze…

Druk w: Dziennik Polski

PS1 (z ostatnich badań) Jeśli chodzi o zachorowalność na nadciśnienie tętnicze, to w ostatniej dekadzie coraz większe znaczenie przypisuje się nowym czynnikom ryzyka, do których zalicza się:
• pewne polimorfizmy genów;
• wzrost stężenia białka C -reaktywnego (CRP, C-reactive
protein),czyli stany zapalne w organizmie;
• podwyższone stężenie homocysteiny we krwi;
• depresję;
• brak wsparcia społecznego i przewlekły stres.

PS 2 Nie dzielę medycyny na akademicką i naturalną, wg mnie medycyna jest jedna, i ta jedna medycyna powinna uwzględniać obydwa aspekty. Uważam zatem, że warto przyjrzeć się chorobom wieńcowym także z nieco innej strony . Nie tyle „naturalnej”, ale nie przemilczającej niektórych dokonań akademickiej nauki i wyciągającej z nich logiczne wnioski, czasem sprzeczne z obiegowymi, „naukowymi” sądami.
A’propos nauki także nie od rzeczy będzie przytoczenie tutaj listu otwartego członków Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Farmakologicznego.

*

Z Codziennika

Maki, Wyczółkowski
06 lutego 2017 —
W osiemdziesiątą rocznicę urodzin naszego wspaniałego tenora Wiesława Ochmana: 100 lat,Maestro!

(Także –przewrotnie– patrz: Mira Kuś, Żywi z Vistula River czyli Epitafia dla Przyjaciół, Znajomych, Znanych, epitafium dla Wiesława O.)

 

 

 

This entry was posted in artykuł, Popularyzacja nauki, wiersze and tagged , , , , . Bookmark the permalink.

Comments are closed.