Zanim zapłoną nasze biblioteki
(Z serii „Popularyzacja nauki”; poprzedni Prawdziwa (?) twarz Galilejczyka )
Powietrze jest tak rześkie
że zdaje się dźwięczeć
krystaliczna przestrzeń
dla okrągłych dźwięków
stoję w zieleniejącym lesie
jak w zaczarowanej kuli
niedostępna
troskom i zgryzotom
mój umysł
jak lustro wypełnia się zielenią
dźwiękami pereł
sypanych na płaszczyzny kryształu
umysł rozpływa się w naturze
nie ucząc się uczy
największa tajemnica
zamknięta w nim przed nim samym
Przypomniał mi się Kant
siorbiący z filiżanki kawę-
dostarczał w ten sposób swoim płucom tlenu;
więcej tlenu poprzez siorbanie – oszałamiająca kantowska teoria,
melanż geniuszu z hipochondrią, równanie
do absurdu.
Absurd.
O tym właśnie myślałam.
O kropli śmiechu
zatopionej
w goryczy zdrowego rozsądku.
***
Składa się z około 1350g szarego mięsiwa nasączonego przezroczystym płynem ochronnym (m.in. amortyzuje on wstrząsy) i jest mocno ukrwiony dzięki gęstej, pajęczej sieci naczyń krwionośnych wplecionych pomiędzy jego komórki neuronalne i glejowe. Myśli. Ba, nawet wie, że między innymi służy do myślenia. Chociaż samoświadomość go nie interesuje, charakteryzuje się świadomością, również świadomością tego, co go nie interesuje.
Odpowiada za wszelkie nasze emocje– lęki, radości i smutki. Steruje całym naszym ciałem a ponadto, mimo że sam nie odczuwa bólu, skwapliwie uzmysławia nam co i gdzie nas boli. Uczy się, pamięta, śni, odpoczywa, zapomina. Wyobraża sobie, a właściwie– nam, a więc często wyobraża nam stanowczo za dużo. Wie, że na obecnym etapie naszej wiedzy słowo „umysł” niesie nieco inną treść niż jego anatomiczna nazwa, a mimo to nierzadko prowokuje na tym tle pomyłki i kłótnie. ”Dobierają się” do niego od tysiącleci filozofowie i lekarze a także psycholodzy i lingwiści (specjaliści od jego najbardziej skomplikowanej umiejętności — posługiwania się mową). Oprócz lekarzy, a właściwie neuro–fizjologów, –biologów, czy –chemików pozostałe grupy naukowców poczyniły niewielkie postępy w poznaniu jego działania, a to dlatego –jak twierdzi sławny noblista, biochemik i genetyk Francis Crick– że przyglądają się mu z zewnątrz, traktując go jako „czarną skrzynkę”, i używają do jego opisu niewłaściwego języka. Mózg, bo o nim mowa, ”należy opisywać w języku neuronów” –mówi Crick– ponieważ „aby zrozumieć działanie mózgu, musimy zrozumieć działanie neuronów, a szczególnie sposób, w jaki wielka ich liczba działa równolegle”. Jednakże jakiekolwiek, nawet bardzo szczegółowe i specjalistyczne opisy badań i prób rozszyfrowania zasad jego działania, pozostawiają u czytelnika niedosyt i sprawiają wrażenie krążenia wokół sedna problemu. Bo tak jest w istocie –nie znamy jeszcze właściwych słów, nie znaleźliśmy jeszcze właściwej drogi, która by nas podprowadziła do głównego celu i zarazem największego cudu natury: tajemnicy świadomości.
Mózg poznajemy tak, jak potrafimy, tj. krok po kroku, od jego najprostszych struktur –neuronów– poczynając. Działanie całego mózgu, ujmując je globalnie, najprawdopodobniej nie jest prostą sumą pracy jego „podzespołów”, podobnie jak np. łączenie w określonych warunkach wodoru i tlenu daje nam coś, co bardzo się różni od każdego ze składników „sumy”, a mianowicie –wodę. Co, podobno, z mózgu również można zrobić.
Póki czas warto wiedzieć, że sieci neuronalne naszego mózgu, powstałe przez połączenia zaktywizowanych neuronów, są niczym odcisk linii papilarnych –niepowtarzalne i charakterystyczne dla każdego z nas. Jeśli, Drogi Czytelniku, zależy Ci na nich, możesz je wzbogacić o nowe „ślady pamięciowe” podczas ponownej lektury powyższych wierszy.
Fragm. z mojego artykułu w „Dzienniku Polskim”; wiersze ze zbiorów Mira Kuś,”O,niebotyczna góro garów” i „Przekłady z zieleni”
Z Codziennika:
1) 13 maja
Ku-Klux-Klan na ulicach Warszawy?
2) Opozycja walczy o demokrację!